Schizofrenia w Polsce

Artykuł w przystępny sposób przedstawia informacje o aktualnych poglądach nt. przyczyn schizofrenii, sposobach jej leczenia oraz oczekiwanych standardach w zakresie wsparcia procesu leczenia.
W Polsce na schizofrenię cierpi aż 380-400 tys. osób. Co gorsza, z roku na rok obniża się średnia wieku, w którym rozpoznawane są pierwsze objawy tego schorzenia. Choroba dotyka coraz młodszych Polaków, a oni nie potrafią sobie z nią poradzić.
Dane z najnowszego raportu pt. „Schizofrenia – perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce”, który powstał przy współpracy Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Fundacji Ochrony Zdrowia Psychicznego oraz Instytutu Ochrony Zdrowia oraz konsultanta krajowego ds. psychiatrii prof. Marka Jaremy, nie pozostawiają złudzeń. W naszym kraju schorzenie to jest często diagnozowane zbyt późno – po roku-2 latach od wystąpienia objawów. Tymczasem, wczesne rozpoznanie i wdrożenie terapii może zapobiec rozwojowi choroby i zmniejsza ryzyko, że rozwiną się jej pełne objawy.

W ostatnich latach pojawia się też tendencja do obniżania się wieku pierwszego epizodu schizofrenii – około 30 proc. z nich występuje między 15. a 18. rokiem życia. Jest to wiek ważny ze względu na ukończenie kształcenia. U tak młodych ludzi mogą wystąpić takie objawy jak np. rezygnacja z dotychczasowych zainteresowań, brak postępów w nauce, skierowanie zainteresowań w kierunku życia niematerialnego, utrata ciepłego stosunku do najbliższych, czyli chłód uczuciowy. Niestety, zachowania te często są traktowane jako normalne dla „okresu buntu” nastolatków, w konsekwencji czego rodzina i chory nie szukają pomocy u specjalisty. Jak już podejmują leczenie pacjenci są już w zaawansowanym stadium schizofrenii, który nie tak łatwo wyleczyć.

Problemy nie kończą się również po zakończonej sukcesem terapii. Byli pacjenci mają tendencję do popadania w depresję. Dlatego po skończonym leczeniu powinni dalej być monitorowani przez specjalistę. Niestety mało kto przywiązuje do tego odpowiednią wagę.

– Potrzebują oni psychoterapii, monitorowania powrotu do szkoły przez co najmniej 3-6 miesięcy. Nikogo po ciężkim zapaleniu płuc nie wyślemy, by biegał w maratonie. Nie możemy też wymagać, by dziecko po psychozie od razu wracało do szkoły – tłumaczył prof. Andrzej Rajewski, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Dla schizofreników ( osób z rozpoznaniem schizofrenia, w trakcie leczenia, które trwa do końca życia) szczególnie trudny jest powrót do życia społecznego i zawodowego. W Polsce przeciętny chory na to zaburzenie psychiczne ma 38,5 roku (a w momencie diagnozy 27 lat) i zamiast być aktywnym społecznie i zawodowo, zasila szeregi bezrobotnych. Nieco mniej niż połowa schizofreników pracuje w momencie rozpoznania, ale po diagnozie aż 72 proc. zatrudnionych traci pracę i aktualnie 58 proc. wszystkich chorych jest na rencie. Sytuacja nie ulega poprawie nawet po zakończonej terapii. Odsetek zatrudnionych spada wraz z liczbą pobytów pacjentów w szpitalu. W grupie, która odbyła 5 lub więcej hospitalizacji nie pracuje aż 93 proc. osób, a w grupie, która w szpitalu była raz lub dwa razy – odpowiednio 53 proc. i 59 proc.

Chorzy nie znajdują wsparcia nawet wśród najbliższych. Schizofrenia jest schorzeniem wstydliwym, członkowie rodziny ukrywają, że coś takiego zdarzyło się wśród ich bliskich. To dodatkowo potęguje skłonności do depresji oraz problemy z odnalezieniem się na nowo w społeczeństwie. Tymczasem wsparcie rodziny jest uznawane za jeden z najważniejszych czynników pomagających w leczeniu.

– W chwili obecnej, jeżeli jest dobrze prowadzona terapia, jeżeli jest ona wieloczynnikowa, tzn. nie jest to tylko farmakoterapia, ale i psychoterapia ze wsparciem społecznym i jeżeli jest jeszcze wsparcie w rodzinie, bo to jest niezwykle ważny element, to szansa na to, żeby pacjent wrócił do normalnego funkcjonowania jest dość duża – podkreślił podczas debaty zorganizowanej przez Polską Agencję Prasową w styczniu 2014 roku prof. Jarema.

Ludzie często odsuwają się od osoby chorej na schizofrenię, ponieważ mylnie postrzegają tę chorobę. Uważa się, że schizofrenicy cierpią na tzw. rozdwojenie jaźni, które utożsamiane jest z rozdwojeniem osobowości (osobowością mnogą). W rzeczywistości choroba ta nie polega na tym, że pacjent posiada kilka osobowości, lecz na tym, że jego mózg nie potrafi łączyć ze sobą myślenia ze sferą emocjonalną. W efekcie osoba taka często nie zachowuje się odpowiednio do sytuacji czy ma problemy z empatią i wyrażaniem swoich emocji.

Jak diagnozuje się schizofrenię?

Międzynarodowa klasyfikacja chorób i zaburzeń, stosowana także w Polsce, głosi, że do postawienia rozpoznania schizofrenii powinien wystąpić co najmniej jeden z następujących objawów: urojenia echa myśli, zabierania myśli, odczucie nasyłania lub zabierania myśli, doświadczanie wpływu owładnięcia, omamy słuchowe polegające na słyszeniu głosów komentujących lub urojenia niedostosowane do otaczającej kultury.

Diagnoza może także być postawiona jeśli wystąpią co najmniej dwa z następujących objawów: omamy z urojeniami (myśli nadwartościowe, czyli takie, które przysłaniają wszystkie inne cele w życiu), rozkojarzenie lub niedostosowanie mowy (objaw, na który zwracał uwagę już Bleuler), katatonia (skrajne wyhamowanie, zastyganie w dziwacznych pozach), milczenie, wycofanie, zubożenie świata przeżyć wewnętrznych, znacząca zmiana linii życiowej (załamanie przebiegu kariery, degradacja społeczna).

Skąd „bierze się” schizofrenia?

Podłoże tej choroby nie jest do końca znane. Większość psychiatrów składnia się jednak ku teorii mówiącej, że schizofrenia ma związek ze zmianami w DNA.
– Mamy dowody na to, że schorzenie ma podłoże genetyczne, nie rozwija się dlatego, że ktoś miał zawód miłosny czy inne stresujące zdarzenie w życiu, choć to może przyspieszyć jej wystąpienie – powiedział prof. Marek Jarema.

W wyniku mutacji genów związanych z układem dopaminergicznym i glutaminergicznym w mózgu człowieka ze schizofrenią występuje 2-6 razy więcej receptorów dopaminy niż u zdrowej osoby. Stąd w leczeniu stosuje się neuroleptyki – leki, które hamują aktywność komórek nerwowych. Dzięki tym środkom zmniejsza się ilość wydzielanej w mózgu dopaminy. Niestety, neuroleptyki często wywołują również szereg efektów niepożądanych, takich jak otępienie, spowolnienie ruchów, sztywność mięśni czy problemy z mową.

Leki jak i leczenie są drogie, natomiast w Polsce finansowanie świadczeń psychiatrycznych jest na katastrofalnie niskim poziomie. Chorzy praktycznie nie mogą liczyć na pomoc pieniężną od państwa. W najbliższych latach ma to się jednak zmienić – NFZ zaplanował zwiększyć nakłady pieniężne (o 4 proc.) na psychiatrię w 2014 roku.

źródło: wp.pl